sobota, 5 grudnia 2009

Jest taka metoda. Zadajesz sobie w myślach pytanie i otwierasz dowolną książkę w dowolnym miejscu. To co tam znajdziesz będzie odpowiedzią. Ostatnio o tym przeczytałam ale zdarzało mi się w ten sposób próbować odkryć los dawno temu, zanim zaczęłam zajmować się tarotem. Właściwie mogło by się wydawać, że jest to pomysł nieco "naciągany". No bo jak może się mieć treść jakiejś tam książki do tego co nas trapi? Jaki związek jest pomiędzy nimi? Żaden. Ale mimo to uważam, że jest sens w tej metodzie. Tak samo jak we wszystkich innych metodach służących poznaniu przyszłości bądz odpowiedzi na jakieś pytanie. Jeśli uznać oczywiście, że samo poznawanie przyszłości ma sens... Ale powiedzmy, że nie chodzi tu o przyszłość a bardziej o poradę w sytuacjach, w których nie wiemy jak postąpić.
Sens tej metody tkwi w fakcie a może założeniu, że odpowiedz na każde pytanie jakie mogłoby nam przyjść do głowy jest w nas samych, w naszej podświadomości. Ale dostęp do niej jest zablokowany przez zmysły, które sprawiają, że wszystko wydaje się nam takim jakie widzimy, słyszymy i czujemy. Do poznania jej możemy użyć dowolnego narzędzia. Czy będzie to książka, tarot, szklana kula czy też fusy kawowe. Cokolwiek.
Najważniejsza jest jednak wiara, że to czym się posługujemy to klucz do odpowiedzi.
Że poznamy tą odpowiedz i że będzie prawdziwa.

Czy każdy może poznać odpowiedz? Każdy kto wystarczająco chce, wystarczająco wierzy i ma wystarczająco dużo siły aby nie dać się omamić zmysłom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy