Niestety czasem trzeba na powrót założyć swój znienawidzony i zużyty pancerz, ta ohydną maskę, która przynosi taki ból duszy, oddala ją od celu. Czasem trzeba, gdy nie da się inaczej znieść rzeczywistości. Zakładam moją maskę, oby po raz ostatni, by nie dać się pokonać złu, by nie dać się zdeptać, by znieść to co ma nadejść. Nie ugnę się, nie mogę... bo od tego zależy istnienie świata, mojego świata. Pancerzu pozwalam ci teraz zastygnąć na nowo, ochroń mnie raz jeszcze, abym mogła w końcu wyrzucić cię na dobre. Abym nie musiała już się chronić przed nikim ani niczym.
Pozostaw jednak w środku tą maleńką iskierkę, która się tli, nie pozwól jej zgasnąć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz