poniedziałek, 4 marca 2013

Obudziłam się znowu nie wiedząc co się dzieje, gdzie jestem, jaki to fragment czasu spośród nieskończoności chwil. Jakby sen trwał wieki, jakby przebudzenie nastąpiło przez przypadek, niezaplanowane - nie miałam się wcale obudzić, jednak obudziłam się.
Rzut oka na boki. Czy to już było? Czy tamto dopiero ma nastąpić? Czy nic się nie zagubiło, nie przeoczyło, nie przespało?
Całkowite pomieszanie.
Chcę spać.
Sen to taki bezpieczny stan. Wszystko dzieje się na niby choć naprawdę. Wszystko może się zdarzyć, może się nie zdarzyć, może zostać wymazane poprzez zwykłe przebudzenie. Miękko i błogo, ciepło i bezpiecznie. Pośród labiryntu z ptasich piór i kwiatów je powlekających. Wtulona w marzenia, zawieszona pomiędzy światami płynę.

Po przebudzeniu wszystko jest nieswoje. Wszystko patrzy na mnie ze zdziwieniem. Skąd się tu wzięłam? Jak udało mi się dostać do tego świata? Co to za świat?
Wyraźnie obca jestem, każdy kąt, każdy przedmiot to mówi. Przyglądam się w myślach sprawom różnym ziemskim - same absurdy! Musiałam wpaść tu przez przypadek. Coś ściągnęło mnie na ziemię.

C o  t o  j e s t ?

Odzyskuję poczucie tu i teraz. Jedna noga powoli przestępuje ziemski próg. Jestem tu.

Dzień następny
Jakiś dziwny, nocny świat pochłania mnie od kilku dni. Zasypiam i przenoszę się Tam. Nie mogę wypocząć, bo cały czas c o ś  s i ę  d z i e j e!  Żyję po drugiej stronie. Gdy się budzę niewiele pamiętam. Pozostaje tylko stan ducha, dający szkic wydarzeń jakie miały miejsce. Ale jest to szkic mówiący jedynie, że coś miało miejsce. Nie da się stwierdzić co to było.
Budzę się zmęczona, spocona, z walącym sercem - jakbym dopiero co biegła, albo może uciekała przed czymś, na co mógłby wskazywać niepokój, który odczuwam.
Czasem budzę się w środku nocy z przeświadczeniem, że muszę zapamiętać to, co przed chwilą było mi dane doświadczyć. Przypominam sobie, ale to tylko przebłysk - po chwili wszystko się rozmywa. Do rana nie pozostaje nic.
Widocznie t a k  m u s i  b y ć.

Jakiś proces odbywa się za zasłoną. Jakaś przemiana. Dokądś zmierza moja dusza. Gromadzi doświadczenia, od których być może po tej stronie uciekła? A może to jakieś brakujące elementy? Coś, co należy skompletować, aby wydarzyć mogło się coś. Uzupełnianie dziur. Zapełnianie pustych stron przypadkiem niezapisanych przez los. A może przywracanie pamięci?

Kolejny dzień
Idę spać. Do zobaczenia po drugiej stronie. Może tym razem wrócę k o m p l e t n a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy