sobota, 17 marca 2012
piątek, 16 marca 2012
Cierpliwość
Od dziecka powtarzano mi, że muszę nauczyć się cierpliwości. Uczyłam się cierpliwie. Czekałam na to, na tamto, cierpliwie, wciąż czekałam. Dalej powtarzano, że muszę nauczyć się cierpliwości. Zastanawiałam się, czy aby nadal się nie nauczyłam? Ćwiczyłam się nieustannie w czekaniu, przy każdej nadarzającej się okazji. A było ich wiele. Nadal powtarzano, a ja nadal czekałam, aż przestaną powtarzać, aż zauważą, że ja nie robię nic poza czekaniem. A jednak brakuje mi cierpliwości?!
Więc nadal się uczyłam. Widocznie należy być jeszcze nieco bardziej cierpliwym, by ich zadowolić.
Mówili: musisz poczekać, bez cierpliwości nie da się dojść do niczego.
I tak pewnego dnia zorientowałam się, że czekanie, to czynność, którą umiem wykonywać najlepiej. Niczego nie udało mi się nauczyć, tak dokładnie jak czekania. Tyle energii w to włożyłam, że nie zostało jej na nic innego. I zrozumiałam, że tak naprawdę to chyba czekam na śmierć i z pewnością się jej kiedyś doczekam. I zrozumiałam, że nie chcę czekać na śmierć, że czekanie to marnowanie czasu. Zrozumiałam, że chcę żyć, a nie czekać. Zrozumiałam, że nie należy słuchać tego, co mówią inni. Bo oni zazwyczaj się mylą. Zrozumiałam, że muszę dokopać się do siebie, do własnych pragnień, które gdzieś tam pozostały zgniecione pod ciężarem czekania i wymuszonej bierności. Gdzieś tam na dnie istnieją jeszcze. Zrozumiałam, że aby dotrzeć do nich, nie mogę słuchać nikogo poza sobą, bo to ostatnia szansa. Jeśli tego nie zrobię. Doczekam się w końcu... A oni powiedzą: " Nie była wystarczająco cierpliwa. Mogła jeszcze trochę poczekać." I żyć będą sobie beztrosko, nie pomni jak wiele szkody wyrządzić może jedno słowo.
Więc nadal się uczyłam. Widocznie należy być jeszcze nieco bardziej cierpliwym, by ich zadowolić.
Mówili: musisz poczekać, bez cierpliwości nie da się dojść do niczego.
I tak pewnego dnia zorientowałam się, że czekanie, to czynność, którą umiem wykonywać najlepiej. Niczego nie udało mi się nauczyć, tak dokładnie jak czekania. Tyle energii w to włożyłam, że nie zostało jej na nic innego. I zrozumiałam, że tak naprawdę to chyba czekam na śmierć i z pewnością się jej kiedyś doczekam. I zrozumiałam, że nie chcę czekać na śmierć, że czekanie to marnowanie czasu. Zrozumiałam, że chcę żyć, a nie czekać. Zrozumiałam, że nie należy słuchać tego, co mówią inni. Bo oni zazwyczaj się mylą. Zrozumiałam, że muszę dokopać się do siebie, do własnych pragnień, które gdzieś tam pozostały zgniecione pod ciężarem czekania i wymuszonej bierności. Gdzieś tam na dnie istnieją jeszcze. Zrozumiałam, że aby dotrzeć do nich, nie mogę słuchać nikogo poza sobą, bo to ostatnia szansa. Jeśli tego nie zrobię. Doczekam się w końcu... A oni powiedzą: " Nie była wystarczająco cierpliwa. Mogła jeszcze trochę poczekać." I żyć będą sobie beztrosko, nie pomni jak wiele szkody wyrządzić może jedno słowo.
niedziela, 11 marca 2012
wtorek, 6 marca 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)