W tle widać krążące myśli
Bezładnie i chaotycznie
Niczym sępy natrętne
Niczym wiatr obojętne
Gdzieś tam tli się jakiś płomień
To strach wciąż podsycany obłędem
Panika
Gdy podejdziesz bliżej możesz się zarazić
Możesz wciągnąć się w ten wir
Bezwiednie
Bezwolnie
Bez udziału własnego
Automatycznie
Strach miesza się tu z odcieniem ciszy
Zatraca się w chaosie
Gubi się w zakolach zadumy
Nie myśl, że to codzienność
To kropla wieczna zastygła w soplu czasu
Wetknięta pomiędzy kartki pamięci
Ta, która spłynęła prosto z lodowca
Prosto do serca wulkanu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz