czwartek, 10 czerwca 2010
poniedziałek, 7 czerwca 2010
Spójrz na dłoń moją rozpostartą
Ona zastyga zanim się przebudzi
Kształtem woła o promień płomień o wolność
Dzikość myśli przepełnia jej treść
Stateczność tkwi w powłoce
Nie daj się zwieść powłoce
Nie daj się
Ona wyłania się z chaosu
Dąży do harmonii
Nie dosięgnie jej
Nie tak zapisano
Ona wije się wciąż w swym bezruchu
Pragnie uczynić coś
Lecz czyn ten myślą jest jedynie
Ani drgnie
Ani myśli się poruszyć
To ty musisz wydobyć ją z grzęzawiska
Nim na zawsze odpłynie.
sobota, 5 czerwca 2010
Na ścianie malował się obraz zmęczenia, jakby blask księżyca nie chciał objawić się tym razem. Siedziała tak już od godziny, nie była tego jednak świadoma. Wpatrywała się w ścianę tak długo,że zdążyła już zapomnieć po co to robi. Jednak coś sprawiało, że nie mogła przestać. Tym razem nawet nie zamknęła oczu. Nie wiedziała już czy są otwarte czy może śpi a może to wszystko to urojenie . Zastygła w oczekiwaniu na światło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)