czwartek, 5 sierpnia 2010

Szczerość II

Trzepot
Nadzieja, zieleń na końcu drogi, wyłania się nagle zza płotu.
Razi, wabi, nie daje spać, rozbudza entuzjazm, wibruje intensywnością barwy.
Nowe, nieznane, coś.
Ciskam torbę w kąt i biegnę...
Do celu, do nadziei, do kolorów.
Chwytam zdzbło maleńkie w obie dłonie, aby nie wypuścić, aby nie narazić się na utratę.
Zbyt duży lęk, zbyt wiele wody przelało się, wsiąkło w beton.
Nie ma kropli do stracenia, chłonąć pragnę każdy cień, każdy promień.
Słońce objawiło się
Wyłoniło się zza płotu, by pokazać, że istnieje życie...
Po drugiej stronie... płotu.
Przekraczam granicę, stawiam krok w przestrzeń nieznaną, w próżnię.
W próżnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy