wtorek, 30 listopada 2010

Otwarcie sezonu.

Kupiłam kanapę.W końcu jest na czym siedzieć.Wygodnie.Czarną kanapę. A właściwie to, według producenta, ciemnoszarą choć ja tam nie widzę ani krzty szarości. Jednak sprawa jest jeszcze nieco bardziej skomplikowana jako, że wczoraj przyglądając się jej nabrałam podejrzenia, iż jest granatowa. A za granatowym kolorem nie przepadam. Poza tym nie pasuje do reszty pokoju. A więc kupiłam tą czarną, ciemnoszarą bądz wręcz granatową kanapę i rozkoszuję się wygodą jaką zapewnia siedzenie na niej. Można się oprzeć lub też położyć, co może wydać się oczywiste, jednak dla mnie jest kojącą odmianą zważywszy, że ostatnie 3 lata spędziłam na krześle. Więc jest kanapa. Są też dwie poduszki do kompletu,  z niewiadomej przyczyny w nieco innym odcieniu. Nieco bardziej granatowym. Poza tym są i dwie dodatkowe poduszki, które dokupiłam pod kolor ścian. Te bez wątpienia są zielone. Są jeszcze dwie dodatkowe poduszki, dokupione pod kolor nie wiem czego przez osobę towarzyszącą mi przy zakupie. Bez wątpienia granatowe. Mogły być czerwone, ale jak się dowiedziałam zle by się kojarzyły tejże osobie.

Cóż za rozkosz usiąść z książką na kanapie, pośród poduszek których kolor nie nastręcza wątpliwości, nawet jeśli sama kanapa nie może się tym poszczycić. Jakże inaczej brzmią czytane zdania, gdy pod siedzeniem ma się miękką przestrzeń, a po bokach spory margines umożliwiający dowolne rozwalenie się w wybranej pozycji tudzież swobodne oparcie się bez lęku, że mebel nie wytrzyma ciężaru. 
Jednak zbyt różowe byłoby życie gdyby tak móc załatwić tyle niedogodności jednym niewinnym zakupem. Otóż pojawia się nowe ryzyko, ba nawet nie jedno. 
Miękkość kanapy to wróg numer jeden! Wabi i unieruchamia na długie godziny! Stwarza pozór wykonywania pożytecznej czynności poprzez siedzenie na niej. Bo przecież coś tam kosztowała więc nie może się marnować. Trzeba ją porządnie wypróbować! O tak. Bo cóż za pożytek z nieużywanej kanapy? Rzec by można, no jak to, do ozdoby! Dla gości? Dla moli?
Jakiej ozdoby? Jakich gości? Jakich moli? Ach nie, mole akurat są! I zapewne nie omieszkają skorzystać...
Ja jednak wolę osobiście zająć się sprawą! Tak więc niniejszym ogłaszam otwarcie sezonu kanapowego. To rzekłszy niezwłocznie przystępuję do czynu..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy