poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Lustro.O prawdziwej sobie.

Lustro przede mną szczerzy uśmiech natrętnie.
Na siłę pragnie pokazać mi moje oblicze.
Spójrz mówi, to ty, tak wyglądasz, jesteś tym spojrzeniem, tymi dłońmi!
Spójrz mówi, dlaczego odwracasz oczy?
Czego widzieć nie chcesz?
Czy myślisz, że coś przede mną ukryjesz? Nie łudz się. Możesz ukryć co tylko zechcesz przed swoim umysłem. On nie musi widzieć tego czego mu nie pokażesz. Ale ja odbijam wszystko. Odbijam nawet to czego ty nie widzisz, to czego sobie nie uświadamiasz. Przejrzyj się we mnie. Spójrz sobie w oczy. Uważnie się przyjrzyj. Nie bój się ujrzeć prawdy. Nie bój się ujrzeć siebie. Zburz mur między nami. Naucz się widzieć patrząc, odważ, się widzieć patrząc. Jestem tu od zawsze. Od zawsze pragnę ci pokazać prawdę. Ale nie patrzysz. 

-Lustro! Ja widzę. Potrafię widzieć. Potrafię dostrzec. Czemu odwracam wzrok? Bo nie chcę widzieć łez. Bo strach paraliżuje mi duszę, gdy myślę o sobie. O prawdziwej sobie. Tej z odbicia lustrzanego. Bo boję się zagłębić, utonąć w swoim spojrzeniu. Ono mówi. Nie milknie. Ale ja wiem co mówi i nie chcę już słyszeć. Nie czas na prawdę. Trzeba przezwyciężyć prawdę by móc trwać. Czasem niewiele potrzeba by przetrwać, ale bywa, że i to "niewiele" zdaje się całym kosmosem i choć wystarczy jedno drgnięcie dłoni, dłoń tkwi zamarła w jednej niewygodnej lecz utrwalonej pozycji. Co da spojrzenie sobie w oczy, gdy dłoń odmawia działania? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy