poniedziałek, 28 marca 2011

Druga strona

Strach. Gdzie jestem? Zgubiłam własne odnóża. Poplątały się a może odpadły? Nie czuję ich. Nie czuję. Dziwne jest uczucie nieczucia. Obce. Nie wiem co znaczy nie czuć. A jednak nie czuję. Blada ściana rozpościera się chłodem swym. Zasłania wnętrze. Coś zostało po drugiej stronie. Nie wiem czy to odnóża czy może głowa. Nie, głowa jest na miejscu. Czuję głowę. Ciąży mi. Przeszkadza. Widzę słońce, wiele słońc. Płomienie. Coś rozrywa jakąś cząstkę mnie.Ale nie wiem czym jest to coś. Pogubiły się fragmenty czasu.Nie płynie tak jak płynąć powinien. Niespójna całość. Nic do siebie nie pasuje. Wyłowić próbuję terazniejszość. Pływa liść po powierzchni. Zanurzył się. Zatonął.
Tu i teraz. Czyli gdzie? W chwili nieczułej? Ściana zaczyna falować. Unosi się. Odpływa. Płomienie wdzierają się nie zważając na wszechobecną wodę. Nic ich nie powstrzyma. To co ma płonąć, nie zgaśnie. A reszta niech zatonie. Czym różni się zatopiony liść od odnóży strawionych przez ogień? Od niespójnej całości, rozerwanej na strzępy przez moc płomieni? Widzę niezliczone liście. Niezliczone strzępy i popioły. Wszystko unosi się na powierzchni tworząc zasłonę dla przejrzystości. Wyciągam poplątane odnóża przed siebie a może za siebie. Nie umiem odróżnić już kierunku. Zgarniam cząstkę pływających strzępów czasu. Nic tam nie ma. To tylko strzępy. Nic tam nie dojrzysz. Co pozostało po drugiej stronie? Zadaję sobie pytanie. Skoro nie głowa ani nie odnóża. Skoro nie pozostało nic poza popiołem. To co pozostało po drugiej stronie, pytam się. Co pozostało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy