sobota, 16 lipca 2011

Film Lyncha.

Miałam dzisiaj dziwny sen. Byłam w filmie Lyncha... Ale nie występowałam tylko tak jakbym weszła do filmu i on dział się, stał się moją rzeczywistością. Miałam tego świadomość, że to film i jednocześnie moje życie. Był to nowy film. Treść wyglądała mniej więcej tak:
Przyjechałam w jakieś nowe miejsce, do hotelu czy pensjonatu z grupą ludzi, których nie znałam. Pensjonat był duży, miał bardzo dużo pokoi. Już mi się kiedyś chyba śnił wcześniej. Ja wybrałam sobie pokój na piętrze, gdzie miałam zamieszkać sama. Większość grupy wybrała jednak coś w rodzaju dużej wspólnej sali znajdującej się na parterze, gdzie łóżka stały jedno obok drugiego. Prawdopodobnie planowali spędzić czas w bardziej rozrywkowy sposób niż ja. Zastanawiałam się przez chwilę czy nie zrobić podobnie, przyjrzałam się łóżkom na parterze, ale wybrałam jednak mieszkanie samotne. Mój pokój był raczej bliższy apartamentowi, miał przedpokój, duży salon. Nie zdążyłam obejrzeć go w całości. Nie pamiętam szczegółów po kolei, ale gdy wróciłam z dołu i weszłam do pokoju był w nim mężczyzna, sprzątający. Sprzątał pokój. Spojrzał na mnie nieznacznie, nie przerywając sprzątania. Nic nie powiedział. Poczułam, że przeszkadzam, więc wyszłam z pokoju. I mniej więcej wtedy skojarzyłam fakt, że przecież jest to film Lyncha! Więc niewątpliwie zdarzy się coś mówiąc delikatnie niesamowitego. Zaczęłam się bać. Nie miałam najmniejszej ochoty na przygody. Chciałam odpocząć w swoim pokoju, ale gdy zamknęłam za sobą drzwi zrozumiałam, że chyba nie będzie to łatwe. W międzyczasie ludzie w sali na dole zdążyli już się rozgościć na dobre, każdy zajął swoje łóżko. Nie widziałam ich więcej jednak istnieli w mojej świadomości jako "grupa z dołu".
I tu zaczyna się chaos. Dalszy ciąg pamiętam przez mgłę. Gdy wyszłam z pokoju nagle znalazłam się na zewnątrz, w jakimś odosobnionym miejscu, stałam przy drodze, jakbym czekała aż ktoś się zatrzyma by mnie dokądś podwieźć. Nagle zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Zatrzymał się.
Tu sen staje się jeszcze bardziej zamazany. Wydaje mi się, że nie wsiadłam, ale nie wiem dlaczego. Czułam lęk. To pamiętam wyraźnie. Może był wynikiem świadomości, że to film Lyncha, a więc może zdarzyć się wszystko.Coś było z tym samochodem nie tak. Osoba w nim siedząca, była niewyraźna, lub słabo widoczna, a może nawet niewidoczna. Wiem tylko, że była kobietą.
 Jakimś sposobem dostałam się lub może przeniosłam za pomocą myśli jak to w snach bywa do jakiegoś miejsca, małego budynku. Wyglądało to na punkt kontrolny lub jakąś budkę na odludziu. Było w niej wystarczająco miejsca dla dwóch osób. Był stół, na którym leżały stosy papierów. Dwa krzesła. Siedziałam tam na jednym z krzeseł. Na drugim siedziała kobieta, prawdopodobnie, ta która prowadziła samochód, ale nie jestem pewna. Nie pamiętam wyglądu, w ogóle nie widziałam twarzy. Ale wtedy siedząc tam miałam wrażenie, że w czymś mi pomaga, a przynajmniej chce pomóc. To były najbardziej niejasne fragmenty snu. Potem z powrotem znalazłam się w hotelu. Nie pamiętam niestety, ani jak się tam znalazłam, ani czy od razu, czy jeszcze się coś wydarzyło. Nie było to takie proste i cały czas towarzyszył mi lęk związany z niepewnością co się zaraz wydarzy. Wiedziałam, że akcja właśnie nabiera tempa. Wróciłam do hotelu i chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju. Jednak nie mogłam go znaleźć.Wszystkie pokoje wyglądały podobnie, a ja nie pamiętałam numeru. Nie byłam nawet pewna, na którym piętrze znajduje się pokój. Jednak po chwili udało mi się pokój odnaleźć. Ale drzwi były zamknięte... Nie miałam klucza! Nie mogłam wejść do środka. Wpadłam w panikę. Nie miał mi kto pomóc. Nikogo w pobliżu nie było. Wszyscy prawdopodobnie zajęci byli sobą na parterze. Nikt nie wiedział, w którym pokoju mieszkam, gdzie jest mój klucz i kto i dlaczego zamknął drzwi.Poczułam, że teraz zaczyna się to, czego się obawiałam. Nie było ucieczki ani pomocy znikąd. I tu sen się urwał...
A ja pozostałam w kulminacyjnym momencie filmu. Co się wydarzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy