poniedziałek, 23 stycznia 2012
czwartek, 12 stycznia 2012
Droga
Chcę odejść. W świat. W świat odejść i zatonąć na zawsze w bezdrożach różnorodności i wszelakości wszelakich. Postawić krok na gruncie niepewnym, nowy krok na nowej ziemi.
Otwórzcie się wrota wszechświata!
Pozwólcie mi kroczyć naprzód, do upragnionej przestrzeni pomiędzy ja, a ty, pomiędzy światem, a jego odbiciem, pomiędzy rzeczywistością a snem. Gdzie skryły się świetliste obłoki czasu? Gdzie skryły się?
Droga przede mną, droga za mną. Drogi niezliczone plączą się, skrywając cel w gmatwaninie swej przejrzystości. Przejrzystości, która jest zasłoną...
Nie widzę światła! Kto przesłonił światło? Nie widzę drogi!
Krok chcę zrobić, ale nie ma drogi! Stawiam krok w przestworza. Płynę po niebie czasu. Już blisko. Ale dokąd? Czy cel mój jest celem? Czy sił mi starczy by pojąć bezkresność przestrzeni między strzałą a jej przeznaczeniem?
Otwórzcie się wrota wszechświata!
Pozwólcie mi kroczyć naprzód, do upragnionej przestrzeni pomiędzy ja, a ty, pomiędzy światem, a jego odbiciem, pomiędzy rzeczywistością a snem. Gdzie skryły się świetliste obłoki czasu? Gdzie skryły się?
Droga przede mną, droga za mną. Drogi niezliczone plączą się, skrywając cel w gmatwaninie swej przejrzystości. Przejrzystości, która jest zasłoną...
Nie widzę światła! Kto przesłonił światło? Nie widzę drogi!
Krok chcę zrobić, ale nie ma drogi! Stawiam krok w przestworza. Płynę po niebie czasu. Już blisko. Ale dokąd? Czy cel mój jest celem? Czy sił mi starczy by pojąć bezkresność przestrzeni między strzałą a jej przeznaczeniem?
niedziela, 8 stycznia 2012
poniedziałek, 2 stycznia 2012
(...) i z majestatu wszelkich marzeń jestem pomocnikiem księgowego w mieście Lizbona.
Ale kontrast nie miażdży mnie - uwalnia, a ironia, jaka w nim tkwi, jest moją krwią. To, co powinno mnie upokarzać, jest moim sztandarem, który rozpościeram, a śmiech, jakim powinienem śmiać się z siebie samego, jest dźwiękiem trąbki, którym pozdrawiam i tworzę jutrzenkę, w jaką się zmieniam.
O, nocna chwało bycia wielkim, nie będąc nikim!
Ciemny majestat nieznanego splendoru... I nagle odczuwam, rozumiem wzniosłość mnicha w pustelni, pustelnika w jego ustroniu, przenikniętym substancją Chrystusa w piaskach i jaskiniach oddalenia.
I przy stole w moim pokoju jestem mniej szablonowy, ja, anonimowy urzędnik, piszę słowa, tak jakbym chciał zbawić mą duszę(...) pierścień wyrzeczenia noszę na mym palcu ewangelicznym, klejnot nieruchomy mej ekstatycznej pogardy, pełnej uniesienia.
F.Pessoa
Subskrybuj:
Posty (Atom)