Byłam dzisiaj w miejscu, gdzie czas się skończył. Gdzie czas się zaczął. Gdzie długo wierzyłam, że nic już nie może się stać. Ale czas jest nieskończony i ciągle nowy, z chwili na chwilę, świeży, nie znający słowa "nigdy", nie znający słowa "koniec". Więc nic się nie kończy i nic nie zaczyna, coś błyszczy, przygasa i miga i drży i wciąż na nowo rozświetla duszę.
Zwykły kamień, a na nim zieleń i kolce i płomień, a pod nim przepaść wiodąca do serca ziemi. Spojrzeć można na różne sposoby. Łatwiej spojrzeć, gdy obok jest ktoś, kto rozumie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz